A teraz zapraszamy was na drugą cześć :)
CZĘŚĆ 2
-Levi, musisz iść odpocząć. Twoje czuwanie przy chłopcu, nie sprawi, że się obudzi. -powiedziała Hanga. Kiedy na wyprawie pojawił się opancerzony tytan i zabił Elda Jinn'a, Eren nie wytrzymał i zmienił się w Tytana. Żeby chronić siebie, przed siłą wrogiego Tytana, zamroził się. Jego ciało jest w identycznym stanie co Annie. Aktualnie bryła lodu stała w specjalnym pomieszczeniu.
-Hanga, zostaw mnie. - powiedział Kapral, stojąc przy Erenie. Mimo, że na sobie miał nadal maskę obojętności, Zoe mogła dojrzeć smutek i ból.
-Eren zamroził się dopiero wczoraj. Musisz, odpocząć, wykąpać się i zdjąć sprzęt. -chciała do niego podejść, ale w mgnieniu oka Levi, wyciągnął miecz i skierował w jej stronę.
-Powiedziałem. Zostaw mnie. - warknął i schował miecz. Spojrzała na niego smętnie i wyszła. Udała się do jadalni. Tam spotkała oddział Levi'a Erwina Smitha, oraz Mikase Ackerman i Armina Arlert'a.
-Gdzie jest Levi? - zapytał Erwin. Hange spuściła głowę.
-Jest u Erena... -powiedziała. Ludzie kiwnęli głową w zrozumieniu i nastała cisza. Mikasa jednak wstała z miejsca i udała się do drzwi.
-Mikasa stój! - powiedział Armin, łapiąc ją za ramię.
-Mikasa, lepiej tam nie idź. Kapral jest skłonny odciąć teraz komukolwiek głowę. -powiedziała Hange nieświadomie pocierając szyję.
-Naprawdę chciał to zrobić? -spytała Petra.
-Oj tak. Jest teraz w szale. Naprawdę, to nie jest najlepszy pomysł, by go choćby pocieszać. - po tych słowach usłyszeli upadek ciała i grzechot sprzętu. Po cichu grupa zebrała się pod drzwiami i podsłuchiwała, a Hange oglądała sytuacje znajdująca się tam, przez dziurkę od klucza. Kapral siedział na ziemi opierając się o skrystalizowane ciało. On sam trząsł się, z prawdopodobnie powstrzymywanego szlochu.
-Obiecałeś mi... -mówił. -Obiecałeś mi, że się nie przemienisz, ty cholerny bachorze! -krzyknął, a z jego gardła w końcu wyrwał się szloch. Słyszące to osoby rozszerzyły oczy w szoku. Płacz Kaprala był jak najbardziej wstrząsający i tylko u niego praktycznie nie możliwy.
-Pamię-tasz... J-jak obiecy-wałeś mi... Że jak t-to się wszys-tko skończy, to... to... To otworzymy herbaciarnię. Obiecałeś mi to...! Pamiętasz!? -kontynuował zanosząc się i szlochając - Mieliśmy razem... zamie-szkać. Tylko my... -Levi powoli się uspokajał - Obiecywałeś mi! - krzyknął - Błagam obudź się... Nie zostawiaj mnie tu samego. -znowu upadek ciała. Tym razem Levi leżał, koło Erena, a jego ręce dotykały kryształu. Oddech mężczyzny uspokoił się. Levi zasnął. Zoe odsunęła się i zakryła usta dłonią. Sama ledwie nie popłakała się z zaistniałej sytuacji. Otrząsła się i wstała.
-Gdyby ktoś jeszcze potrzebował dowodu, że Kapral ma uczucia. -powiedziała i spojrzała na Mikasę. Wraz z resztą odeszła od drzwi.
Trzy tygodnie później...
Do tego czasu Kapral Levi stał się zupełnym wrakiem człowieka. Jego maska znudzona jak zawsze była urozmaicona o ból i żal. Jego pedantyczność zniknęła bez śladu. Jedyne co zostało po nim, to chęć mordu na wszystkich Tytanach. Tym razem większa i silniejsza. Kiedy Levi pojawiał się, każdy Zwiadowca chował się i czekał, aż rzeźnia w wykonaniu Kaprala się skończy. I zazwyczaj tyle go widziano. Zaraz po skończeniu akcji, Levi zamyka się w pokoju Erena. Doszło do tego, że przeniesiono tam fotel Levi'a (nadal odmawia spania na łóżku), stolik i szafę, a koło pokoju wybudowano łazienkę.
-Witaj Eren, wróciłem. -powiedział Levi kiedy wszedł do pokoju. Jeager nadal był skrystalizowany. -Dzisiaj był atak Tytanów. Nie wiem ile zabiłem. Przy trzynastu przestałem liczyć. - głaskał czule kryształ. Pukanie do drzwi przerwało tą czynność. Odsunął się od Erena
-Wejść. - rzucił. Do pokoju wpadła Hange
-Annie się obudziła! - powiedziała lekko zdyszana, co oznaczało, że biegła. Kapral odepchnął ją i szybkim krokiem szedł do miejsca gdzie była dziewczyna. "Zabiję ją, zabiję... To wszystko przez nią" - myślał, a na jego czole pojawiły się zmarszczki, przez co wyglądał naprawdę groźnie.
-Levi zatrzymaj się! - krzyknęła Zoe, wiedząc co może się stać. -Niech ktoś pomoże mi go zatrzymać! - Kapral dodarł do pokoju i otworzył drzwi z rozmachem, przez co trzasnęły o ścianę. Ludzie zbladli widząc grymas na twarzy Levi'a.
-Ty głupia dziewucho.- powiedział Levi złowrogo. Annie zbladła jeszcze bardziej. Szedł w jej stronę powoli. Nikt nie śmiał go zatrzymać. -Nie obchodzi mnie, dlaczego to zrobiłaś, ale zapłacisz za to! - wyciągnął miecz ze sprzętu trójwymiarowego, którego jeszcze nie zdjął. Zatrzymał ostrze milimetry przed jej twarzą, a grzywka którą miała dziewczyna została obcięta.
-Wprawiłaś nas w nie mały bałagan kretynko.- wywarczał -Erwinie, jeśli ta... dziewczyna będzie miała zostać zabita, to możesz mnie poprosić o czynienie tych... Honorów. -spojrzał z obrzydzeniem na dziewczynę.
-Trzy miesiące jej zajęło wybudzenie się, ona nie wie o co chodzi Levi. Nie wie, w jakiej jesteśmy sytuacji. -powiedział Erwin.
-Nie rozumiem... -odezwała się w końcu blondynka. Spojrzała pytająco na Hange.
-Eren trzy tygodnie temu, też skrystalizował swoje ciało. -powiedziała cicho, co było do niej nie podobne.
-Obudzi się niedługo. Jeśli on tego pragnie zapewne już niedługo. -zapewniła dziewczyna. Levi wyszedł.
Dzień później...
-Miałem Ci tego nie mówić Eren... -zaczął Kapral kiedy wrócił z badań Annie. - Ale ta twoja koleżanka, blondynka Annie się obudziła. Mówi, ze jeśli chcesz się wybudzić, to już niedługo Ci się uda. - lekki, histeryczny uśmiech zagościł na jego ustach.
-Chcesz to zrobić prawda!? -zapytał Kapral upadając na kryształ. -Prawda, że chcesz? -zapytał wpatrując się w jego twarz. Z oka, spłynęła, jedna, samotna łza, która spadła z policzka i spłynęła po krysztale.
-Kocham Cię, Eren, tak mocno Cię Kocham. - i wtem stało się coś dziwnego. Kryształ zaczął lekko świecić. Levi odsunął się. Na bryle, zaczęły się pojawiać pęknięcia z których buchała para. Kryształ rozpadł się na dwie części, uwalniając osobę tam uwięzioną. Słychać było grzmot, ale Levi zignorował go. Upadł na kolana i podniósł Erena.
-Eren, Eren, otwórz oczy... Błagam... - i za jego prośbą, Jaeger otworzył swoje piękne, szmaragdowe oczy.
-Kapralu... Levi...- Eren chudymi dłońmi ujął twarz Ackermana. Kapral pochylił się pocałował suche usta. Przytulił go mocno. Do pokoju wpadła Zoe.
-Usłyszałam grzmot, więc... EREN! Hurra! Obudziłeś się! Będę mogła przeprowadzić, więcej badań. -oczy błyszczały z podniecenia -Annie nie jest tak skora do współpracy, ale Ty zawsze byłeś! Idę po Erwina! -wybiegła z pokoju.
-Obiecałem. -zaczął Eren. -Że zamieszkamy razem, że otworzymy herbaciarnie. Obiecałem, a ja słowa dotrzymuje. Pamiętam wszystko co do mnie mówiłeś. Wszyściutko. -powiedział, a Kapral w odpowiedzi mocno go przytulił.
-Kocham Cię, Kapralu.
-Ja też Cię kocham, bachorze.
END
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz