niedziela, 6 marca 2016

Walentynki z EreRi

Kapral dzisiaj był bardzo drażliwy. Dodatkowo przez cały dzień chodził w wydłużonej pelerynie zwiadowców z kapturem na głowie. Jeszcze nigdy nie widziałem go takiego. Wydawał się wściekły i zamroczony jednocześnie. Cały czas posyłał Hanji zabójcze spojrzenie, a ta chichotała. Czasami wyglądał jakby miał się na nią rzucić, a z jego gardła wydobywało się groźnie mruczenie*.
 Aktualnie Kapral siedział przy stole i popija mleko... Słyszę z jego strony ciche ,zadowolone mruczenie. Kapral jest teraz, taki nieobecny. Hanji tyrpnęła go lekko, a on się otrząsnął.
-Levi będziesz mi dzisiaj potrzebny...Hę? Dlaczego masz na sobie pelerynę? -zapytał Erwin kiedy wszedł do jadalni. Hanji zaczęła chichotać szaleńczo, a Kapral próbował ją zabić wzrokiem.
-Nie twoja zasrana sprawa, Erwin. -warknął Kapral, chociaż jego głos był dziwnie... zmiękczony? Taki lekki, jakby miły. Erwin spojrzał na niego dziwnie, ale nie odezwał się. Za to Hanji zaczęła się jeszcze bardziej śmiać. Nie rozumiem, ale chyba nie tylko ja. Kapral wstał.
-Eren!- warknął na mnie. -Chodź za mną. - powiedział i ruszył w stronę drzwi. Zastanawiam się, jak Zoe może się jeszcze bardziej śmiać. ŁUP! Spadła z krzesła. Westchnąłem i ruszyłem za Kapralem. Szliśmy przez korytarz, który na pewno nie kierował do mojej celi. Stanęliśmy przed zdobionymi drzwiami. Kapral pchnął je i wszedł do środka, ja za nim. Zamknąłem drzwi.
-Ta cholerna okularnica... Powiedziała, że zacznie szukać antidotum jak się tobie pokażę. Takie upokorzenie. Zabiję ją przysięgam. -mówił Kapral odwrócony tyłem do mnie.
-Co proszę, Kapralu? Nie rozumiem. - odparłem. Ten drgnął i odwrócił się do mnie.
-Jeśli komukolwiek powiesz, to zginiesz, rozumiesz?- warknął na mnie. Potrząsłem potwierdzająco głową. Kapral wziął oddech i odpiął zieloną pelerynę. Spojrzał na mnie groźnie, po czym zrzucił pelerynę na ziemię.  Zatkało mnie, a moja szczęka upadła z łoskotem na ziemie. Na głowie Kaprala drgały dwa czarne, kocie uszka! Dodatkowo z jego lędźwi wyrastał ogon, który ruszał się z zniecierpliwieniem.
-Jesteś absolutnie przesłodki! -usłyszałem swój głos. Zakryłem usta ręką. -Ja przepraszam...
-Naprawdę tak sądzisz? -zapytał Kapral, lekko, ledwo widocznie zarumieniony. Kiwnąłem głową.
-M-mogę ich... Dotknąć? -zapytałem cicho. Kapral spojrzał na mnie gniewnie.
-Tsk... Możesz. -fuknął, a jego ogon zaczął się poruszać nie spokojnie. Podszedłem do Kaprala,a ten cały czas mnie obserwował. Kiedy zbliżyłem rękę do czubka głowy, uszy same uchyliły się pod moją ręką. Uśmiechnąłem się i powstrzymywałem chichot. Kapral posłał mi oburzone spojrzenie. Moja ręka wylądowała na jego głowie i zaczęła ją pieścić. Drapałem go za uszami,a także i je głaskałem. Było to dla mnie przyjemne, ale i widocznie nie tylko. Do moich uszu dostał się dźwięk mruczenia. Spojrzałem w dół i musiałem, się bardzo powstrzymywać by nie zrobić dziewczyńskiego "ooch". Kapral miał zamknięte oczy, a na jego twarzy widniał leciutki uśmiech. Chyba poczuł, że go obserwuje, bo otworzył oczy i zwrócił wzrok na mnie.
-Czego się gapisz!? -warknął, chociaż pomieszanie tego z odgłosem mruczenia dało zabawną kombinację. Kapral nadal mruczał wpatrując się we mnie gniewnie.
-Mruczysz. - uświadomiłem mu to. Kapral rozszerzył oczy i uciekł od mojej ręki. Mruczenie jeszcze chwilę wydobywało się z Kaprala,a potem stopniowo cichło.
-Tsk... To było naprawdę przyjemne.-prychnął cicho. -Proszę, zrób to... jeszcze raz. -powiedział jeszcze ciszej. Zdziwiony nie sprzeciwiłem się jego słowom tylko zacząłem miętosić uszy. Mruczał naprawdę głośno, co mnie rozbrajało. Wtem wpadła do pokoju Hanji. Stanęła jak wryta, a potem podskoczyła.
-Wiedziałam, że jednak mu pokarzesz. Ale mnie nie pozwoliłeś się już pogłaskać! Levi!-zapłakała- Daj mi się pogłaskać. -ten parsknął i otarł się o moja rękę bym wznowił pieszczotę jego uszu.
- Chyba śnisz. - fuknął - Eren,  nie przestawaj.  - dodał.  Miał zamknięte oczy.  Do głowy przyszedł mi iście szatański plan,  za który zapewne szybko zapłacę,  ale jego ogon był zbyt fascynujący.  Nie przestają pieści uszu Kaprala,  obróciłem się tak,  by stać za nim.  Pochyliłem się odrobinę i zacząłem głaskać jego ogon.  Z gardła Kaprala wyrwało się coś między jękiem,  a miauknięciem przyjemności. Hanji wpatrywała się urzeczona w tą sytuację.  O dziwo Kapral,  nie odsunął się,  nie uderzył mnie czy nakazał przestać.  Zamiast tego wygiął się w łuk bym mógł lepiej stymulować jego ogon.
- Idę,  nie przeszkadzam wam. - powiedziała Hanji z dziwnym błyskiem w oku i wyszła. Kapral jakby na to czekał.
- Eren...  Błagam,  zróbmy to.  - wygiął się by spojrzeć na mnie.  Jego twarz była zarumieniona,  a oczy zamglone.
-C-co masz na myśli? - zapytałem nie pewnie,  nie łapiąc aluzji.
- Eren,  jestem maksymalnie podniecony,  błagam kochaj się ze mną. - wymruczał.  Zszokowany zaprzestałem głaskania,  co Kapral przyjął cichym fuknięciem. Przełknąłem ślinę.
- Ale,  Kapralu nie powinni...  -
-Eren,  mamy wojnę.  Teraz nie powinniśmy myśleć co powinniśmy, a czego nie.  Jutro możemy już nie żyć.  A nie sądzę, żebyś chciał umrzeć jako prawiczek. - przerwał mi wypowiedź.
- Zaraz, skąd wiesz, że jeszcze tego nie robiłem,  po za tym nie jestem gejem.
-Tsk... Eren nie uprawiałeś seksu,  bo jesteś gejem,  a sobie tego jeszcze nie uświadomiłeś,  mimo, że jebie od ciebie gejozą na kilometr.  - odparł Kapral. Nie zdążyłem już nic odpowiedzieć,  bo Kapral wspiął się na palce i wpił w moje usta.  Zszokowany odpowiedziałem na pocałunek.  Może nie poradnie,  bo to mój drugi pocałunek w życiu (pierwszy zaklepała sobie Mikasa). Ale całowaliśmy się naprawdę namiętnie. Aktualnie nie mieliśmy na sobie pasów,  do tròjwymiarowego manewru,  co ułatwiło nam nieco rozbieranie. Kiedy nasze torsy były nagie.  Kapral przyssał się do mojego sutka.  Jęknąłem. Jego usta atakowały moje sutki oraz robiły czerwone ślady na całym ciele. Będę musiał tłumaczyć się Mikasie.  Oczywiście,  nie pozostawałem bierny i też zostawiałem malinki na szyi Kaprala.
-Kapralu... - jęknąłem,  gdy Kapral stymulował kolanem moje krocze.
-Kiedy jesteśmy sami,  mów mi Levi.  - wyszeptał tóż przy ustach,  po czym pocałował je ostatni raz.  Kiedy oderwał się ode mnie zaczął schodzić niżej,  całując,  kąsając i liżąc mój brzuch,  a potem podbrzusze. Odpiął mi spodnie,  które zsunęły się, prawie od razu. Po czym odpinał swoje jedną ręką,  drugą natomiast wodził po moim członku przez bokserki.
-Przejdźmy na kanapę. - wysapał.  Poszliśmy w stronę kanapy.
-Uklęknij i oprzyj się łokciami o kanapę. - zrobiłem jak rozkazał,  czując się nieco dziwnie tak wypiętym.  Usłyszałem jak coś wyjmuje zapewne z szafki i podchodzi do mnie od tyłu.  Zdjął mi bokserki,  a ja poczułem jak moja twarz płonie ze wstydu.  Zaczął lekko posuwać ręką po moim penisie.  Jęknąłem. Po chwili poczułem jak jego zimne i śliskie palce wysuwają się we mnie.  Najpierw jeden.  Poruszał nim w środku,  co było dziwnym uczuciem.  Ale potem otarł się o dziwne miejsce i zalała mnie fala przyjemności.
-L-levi... - ni jęknąłem,  ni zapłakałem. Dołączył drugi palec,  a potem trzeci.  Przy czterech palcach nabijałem się sam,  jęcząc i sapiąc bez opamiętania. Wtem palce zniknęły i zostały zastąpione czymś grubszym i dłuższym.  Levi wsunął się we mnie powoli,  a potem szybko,  niemal brutalnie,  zaczął się poruszać,  a ja nabijałem się naprzeciw,  głębiej. Teraz już nie jęczałem,  a krzyczałem imię Kaprala,   on cicho sapał i mruczał.  Wkrótce,  kiedy Levi zaczął stymulować mojego penisa,  doszliśmy oboje krzycząc. Kapral wysunął się ze mnie.  Obaj wczołgaliśmy się na kanapę i zasnęliśmy.
Obudziłem się rano. Nadal leżałem na kanapie, a na mnie leżał Ka- Levi. Mruczał i wpatrywał się we mnie.
-Dzień Dobry, Eren. - powiedział i musnął moje usta. Ton jego głosu był dziwnie miły,a na ustach był delikatny uśmiech. Uśmiechnąłem się lekko.
-Dzień Dobry, Levi. -odparłem. Wstał ze mnie i ja tez uniosłem się do siadu.
-Idź do łazienki i weź prysznic. -powiedział nadal z uśmiechem. Kiwnąłem twierdząco głową i poszedłem w pokazaną mi stronę. Wszedłem pod prysznic i odkręciłem ciepłą wodę. Spływała przyjemnie po moim ciele. W tedy poczułem, jak ktoś mydli moje włosy.
-Co...?-
-Cii... Zrelaksuj się. -usłyszałem głos Levi'a. Kiego palce pieściły moją głowę w trakcie mycia włosów, co było nie wyobrażalnie przyjemne. Jego ręce zaczęły przemierzać moje ciało. Masowały i myły je. Potem wsunął palec we mnie. Jęknąłem cicho. Poruszał delikatnie palcem, a ja sapałem i płytko oddychałem. Wyjął palec, co przywitałem z jękiem zawodu. Usłyszałem jak chichocze cicho, a potem jego ręka zacisnęła się  ma moim twardym członku. Poruszał nią szybko i trzymał mnie drugą ręką, bym nie upadł. Moje biodra zaczęły się lekko poruszać, a ja starałem się zaprzestać ich ruchom. Ręka Levi'a poruszała się coraz szybciej i w końcu wytrysnąłem na jedną z ścianek kabiny.
Oddychałem szybko i nie równo. Starałem się uspokoić. Obróciłem się pocałowałem Levi'a w usta. Nasze języki splotły się w tańcu, a ja myślałem, że zaraz naprawdę upadnę. Oderwaliśmy się od siebie, a Levi patrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
-Eren... -powiedział jakby nie pewnie, co było do niego nie podobne - Zostań ze mną na zawsze. -zamurowało mnie. A potem do oczu napłynęły mi łzy. Zrozumiałem co on próbuje mi przekazać, a moje serce zabiło mocniej.
-Oczywiście.- odparłem.

THE END
Także to była miniaturka z okazji walentynek (lol). Trochę spóźniona to prawda, ale co tam Dx

Pozdrawiam
Mira

piątek, 5 lutego 2016

Rozdział 1

Yo~
Lecimy z nowym rozdziałem! Na FANPEJDŻU zapewne mieliście info o tym rozdziale. Tsa, Ava nie jest zbyt dyskretna.

ROZDZIAŁ 1

3 lipca, 850 rok. Zachód słońca.

Klęczała przed nimi, jak Kapral kiedyś przed Erwin'em. I Mike zrobił coś co kiedyś zrobiono Levi'owi.  Twarz dziewczyny wylądowała w kałuży. Długie włosy wpadły w brudną wodę, klejąc je i mocząc. Chciał odwrócić wzrok, ale musiał zachować pozory i patrzeć na ta okropną scenę. Jego mała siostrzyczka, stała się taka jak Levi. I prawdopodobnie tak samo skończy. Wpatrywała się w Smith'a z nienawiścią. Ten wzrok był tak podobny, do tego jakim obdarzał go kiedyś Kapral.
-Zapewne wiesz czego chcemy. -stwierdził Erwin, patrząc na starszego Ackermana ukradkiem.
-Hmm, oczywiście. - stwierdziła. Wbrew pozorom jej głos nie był aż tak znudzony i obojętny jak Levi'a. Można było w nim usłyszeć lekkie podekscytowanie i ciekawość. Ale mimo to trudno było to usłyszeć i można było to pomylić z nastoletnią arogancją.
-I jaka jest twoja odpowiedź?- zapytała z kolei Hanga. Dziewczyna przeniosła wzrok na nią.
-Hmm... Chcąc wkurzyć brata, odmówiłabym, ale chyba nie mam wyboru. Zgadzam się. - powiedziała prawie idealnie imitując arogancki głos brata. Mike puścił jej głowę, by mogła ją podnieść z kałuży. Jako, że Erwin i Zoe się już odezwali w sumie przyszła pora na jakieś słowa od Kaprala.
-Wstawaj, bo mam dość przebywania, w tej zasranej dziurze. - rzeczywiście miał dość. Z tą dziurą wiązały się wspomnienia, dość bolesne wspomnienia. Nie czekając na innych, Levi odwrócił się i poszedł w stronę schodów.

3 lipca, 850 rok. Noc.

Kapral zauważył, że dziewczyna próbuje do niego przemówić. Jego siostra cały czas wbijała w niego wzrok, ale Levi zgrabnie go omijał i ignorował.
-Jutro przejdziesz przyśpieszone szkolenie, a potem przydzielimy Cię do odpowiedniego oddziału. -odezwał się Erwin. Shiro kiwnęła głową i ponownie wbiła wzrok w bruneta.
-Widzę, że Kapral Cię zaciekawił. Niestety, ale Levi przyjmuje do swoje oddziału tylko elitę i nie jest zainteresowany dziewczynami. - dodał Erwin, widząc wzrok dziewczyny cały czas wlepiony w Kaprala. Shiro posłała Smithowi zimne spojrzenie.
-Pff, Erwin, nawet jeśli Kapral zacząłby interesować się płcią przeciwną, to na pewno nie uganiał się za młodziakami. - stwierdziła Hanga. Brunetka nadal utrzymywała swoją maskę, ale kąciki ust drgnęły lekko ku górze. Twarz Kaprala nadal nic nie wyrażała, ale w końcu się odezwał.
-Naprawdę okularnico, bo nie miałbym co robić ze swoją siostrą. - w powozie zapadła cisza.
-Czyli to jednak twoja siostra. Rzeczywiście widać podobieństwo, ale nie myślałem, że...
- Tsk. Aktualnie, twoje zdanie, obchodzi mnie tak jak gówno w kanalizacjach. -przerwał wypowiedź Hanga'dze.
-To skoro, tyle lat się nie widzieliście nie będę was rozdzielał i Shiro będzie w twoim zespole. -odparł Erwin z lekkim uśmiechem. Iskierki radości w oczach przebiły się przez maskę obojętności Shiro, a Kapral, cóż wyglądał jak zawsze. Jego to nie chyba nie da złamać.
-Bardzo się cieszę, niczym gówno widzące kibel.- odparł Levi, zakładając nogę na nogę.
-Oh, jak ja tęskniłam za twoimi sentencjami o kale, braciszku. -powiedziała Shiro uroczym szeptem. Tak bardzo nie podobnym do głosu Kaprala. Ten tylko prychną, a usta dziewczyny wykrzywiły się w uśmiechu. "Mimo, że są rodzeństwem, tak podobnym, to mimo wszystko tak bardzo różnym. I tak bardzo dopełniającym się. Wiedziałem od razu." - pomyślał Mike i uśmiechnął się w ten swój sposób. Powóz zatrzymał się. 
- Zaraz przydzielimy Ci jakieś kwatery. - powiedział Erwin. Shiro kiwnęła głową. Na jej twarzy znowu widniała maska. 
-Będzie dzieliła ze mną mój pokój. - stwierdził Levi z kamienną twarzą, natomiast przez maskę obojętności Shiro, znowu przedzierały się zdradliwe iskierki radości.
-Oh, jeszcze dzisiaj przyniesiemy wam drugie łóżko. -zapewnił Erwin.
-Haa? Po co? - Levi wpatrywał się w niego, z zaciekawieniem.
-No bo masz tylko jedno. -zaśmiała się Hanga.
-No i? Jest szerokie. Nie potrzebujemy kolejnego gówna w moim pokoju. - stwierdził.
-To zaraz damy jej piżamę... -  powiedziała Hanga, a Kapral wpatrywał się w nią z obrzydzeniem.
-Tsk, nie potrzebuje ona waszych zasranych ubrań. -powiedział ze stoickim spokojem - Jutro trzeba jej tylko sprawić mundur Zwiadowcy. -dodał jeszcze. Nikt nic nie odpowiedział, więc poszedł w stronę budynku ,gdzie były jego kwatery. Wysyczał jeszcze tylko komendę by siostra zanim szła. Gdy znaleźli się w pokoju Kaprala, ten zdjął jej kaptur z twarzy i odpiął kajdany. Dziewczyna o metrze 50 stała przez chwilę, a potem rzuciła się by przytulić brata. Zamknęła go w zaborczym uścisku, ale Levi stał jak słup soli, odzwyczajony od takich gestów. 
-Nawet nie próbuj. -warknął, gdy siostra zaczęła stawać na palcach, by dosięgnąć jego szyi.
- Oh, braciszku, jak możesz mnie tak torturować. - zapłakała kiedy odsunęła się od Kaprala. Levi wstał i poszedł do szafy. Wyciągnął z niej białą koszulę i ręcznik. Rzucił jej rzeczy do rąk.
-Idź się wykąp. - powiedział. Dziewczyna spojrzała na rzeczy.
-Nie dostanę nic na dół. - zapytała z uśmieszkiem. Levi warknął coś pod nosem o gównie, ale podał jej krótkie spodenki ze ściągaczem.  Dziewczyna poszła do łazienki, a mężczyzna odpalił papierosa i stanął przy otwartym oknie. Kiedy skończył palić, dziewczyna w tym czasie wyszła z łazienki. Koszula była odrobinę za dużo, przez co wyglądała jak zagubione dziecko.
-Levi, przestań pożerać mnie wzrokiem. -powiedziała Shiro, ale nie wyglądała na zawstydzoną. Ich relacja brat-siostra, była specjalna.
-Własną siostrę? Nie mógłbym. - odpowiedział wyjmując rzeczy z szafy. Idą do łazienki, skradł pocałunek z ust siostry. Dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie. Kiedy Kapral, wyszedł z łazienki Shiro siedziała na fotelu i czytała jakieś papiery.
-Eren Jaeger, lat 15 pół-tytan. - wyczytała z akt. Starszy z rodzeństwa zmarszczył brwi, zabrał papiery z jej rąk.
-Idź spać. - powiedział i usiadł na drugim fotelu, układając akta.
-Mam wrażenie, że ten chłopak mnie nie długo zastąpi. -powiedziała, a Kapral posłał jej rozbawione spojrzenie - Jutro pełnia. -dodała po namyśle. Levi westchną.
-Tak, pozwolę Ci się na mnie pożywić, a teraz idź spać. -odparł kładąc się obok niej.

Rozdział odrobinę spóźniony, ale mam nadziej, że wam to jakoś bardzo nie przeszkadza. ;)

środa, 3 lutego 2016

Prolog

Yo!
Na samym początku, będą tutaj różne informacje do tego ficku. To opowiadanie ma tytuł "Zapomniana", autorkami są Mira i Ava. Obie piszemy, obie po sobie poprawiamy etc. Zapewne w tym... Czymś, znajdziecie pogwałcenie kanonu, OOC, OC, yaoi, kazirodztwo, jakieś dzikie seksy, parodie, komedie ,fluff, śmierć bohaterów, czyli wszystko co najgorsze. Ale, ale! Nie zniechęcajcie się za szybko! Gwarantujemy wam spora dawkę humoru! Chcemy jeszcze wspomnieć, że postacie oraz świat przedstawiony w Shingeki no Kyojin, należy do Hajime Isayama! Pisząc tego ficka nie otrzymujemy z tego żadnych materialnych korzyści. Czy mamy jeszcze coś do powiedzenia? Prosimy o komentarze (wszelakie, pozytywne, negatywne, all) i klikanie 1+ was to nic nie kosztuje, ale nasze mordki się uśmiechną.



PROLOG

22 czerwca, 850 rok.

Dzień płynął wyjątkowo spokojnie. Ptaki świergotały, ciepły wietrzyk owiewał twarze ludzi. Zdawało się być bezpiecznie, cicho... Sielanka... Ale to tylko złudne wrażenie. Tak naprawdę nigdzie do końca nie było bezpiecznie. Pomijając wielkich Tytanów za murami, w środku nie było zawsze takiej sielanki. Wewnątrz panoszyło się od złodziei i przestępców. Aż trud uwierzyć, że Kapral Levi do nich kiedyś należał. Ale ten sam Kapral potrafił ich doskonale zrozumieć. Nie tępił ich za to. Wiedział jak to być przestępcą, wiedział co się działo w ich głowach. Co prawda nie pochwalał takiego zachowania, ale był w stanie zrozumieć.  Ale jedno było pewne. Nie będzie tolerował morderców. Cóż... sam miał kiedyś zlecenie na morderstwo, ale w porę zrozumiał swój błąd i nigdy tego nie dokonał. Na człowieku, oczywiście. Bo Tytanów zabijał zawodowo.
Ostatnio na światło dzienne wyszły informacje o pewnym przestępcy. Zawodowo okradał on mieszkania. On, albo raczej ona. Nie zabijał, ale jego zdolności, by na to pozwalały. Dodatkowo, co bardziej zaniepokoiło Levi'a ona, używała sprzętu do trójwymiarowego manewru. Tak samo jak Ackerman. I tak samo jak Kapral mieszkała w podziemiach. Czyżby ktoś chciał, pójść w ślady Levi'a. Niepokojące. Ale najbardziej niepokojące było to, że Levi, prawdopodobnie znał ową osobę. Znał i to bardzo dobrze.

3 lipca, 850 rok. Południe.

Dzisiaj, kazano złapać tą przestępczynie. Tak samo jak Levi'a kiedyś. Tak samo i ona ma dołączyć do zwiadowców. Kapral coraz bardziej niepokoił się na tę myśl. Znał prawdopodobnie, a jeśli to ona, to spotkanie z nią będzie bardzo bolesne. Do złapania jej wybrano cztery osoby. Erwina Smith'a, Hanga'e Zoe. Mike'a Zakarius'a i jego... Kaprala. To , że on miał złapać, jeszcze bardziej go denerwowało. Ale jeszcze nie wszystko jest stracone. Może ten przestępca to nie jest ona.
Jednak marzenia okazały się złudne.
Kiedy zobaczył jej twarz, tak podobną do twarzy Kaprala. Kiedy zobaczył jej niski wzrost i te ruchy, takie podobne do jego... Mimo, spokoju na twarzy Levi'a, świat dla niego stanął w miejscu. I ten cichy słodki głos, szepczący swoje imię.
Shiro.
Shiro Ackerman - siostra Kaprala Rivaille Ackermana.

3 lipca, 850 rok. Zachód słońca.

I stali tak przed sobą. Miecze i noże zostały już dawno opuszczone. Hanga i Erwin, stali w gotowości na ruch, którejś z dwójki. Levi wpatrywał się w swoją siostrę, oczami pełnymi chłodu. Jego siostra prawie idealnie imitowała ten wzrok, ale w jeśli się przyjrzeć, można tam było zobaczyć iskierki bólu i nadziei. Wyglądali prawie tak samo. Tak samo ścięta, grzywka, ten sam wyraz twarzy (a właściwie jego brak), ta sama postawa. Różnili się tylko długością włosów i wzrostem. Jego siostra była naprawdę niska, niższa niż Kapral. Po jej ramionach  spływały czarne lśniące włosy. Wtem niższa postać upuściła nożyk i upadła na kolana.
-Levi... - wyszeptała.  To jakby obudziła Kaprala z transu. Szybko zjawił się przy dziewczynie i w mgnieniu oka, zakuł ją w kajdany.
-Wybacz, braciszku. - usłyszał jej szept. Nic nie odpowiedział, ale dwa słowa sprawiły, że zalała go fala poczucia winy.





Na powitanie Two-shot EreRi part. 2

A teraz zapraszamy was na drugą cześć :)



CZĘŚĆ 2

-Levi, musisz iść odpocząć. Twoje czuwanie przy chłopcu, nie sprawi, że się obudzi. -powiedziała Hanga. Kiedy na wyprawie pojawił się opancerzony tytan i zabił Elda Jinn'a, Eren nie wytrzymał i zmienił się w Tytana. Żeby chronić siebie, przed siłą wrogiego Tytana, zamroził się. Jego ciało jest w identycznym stanie co Annie. Aktualnie bryła lodu stała w specjalnym pomieszczeniu.
-Hanga, zostaw mnie. - powiedział Kapral, stojąc przy Erenie. Mimo, że na sobie miał nadal maskę obojętności, Zoe mogła dojrzeć smutek i ból.
-Eren zamroził się dopiero wczoraj. Musisz, odpocząć, wykąpać się i zdjąć sprzęt. -chciała do niego podejść, ale w mgnieniu oka Levi, wyciągnął miecz i skierował w jej stronę.
-Powiedziałem. Zostaw mnie. - warknął i schował miecz. Spojrzała na niego smętnie i wyszła. Udała się do jadalni. Tam spotkała oddział Levi'a Erwina Smitha, oraz Mikase Ackerman i Armina Arlert'a.
-Gdzie jest Levi? - zapytał Erwin. Hange spuściła głowę.
-Jest u Erena... -powiedziała. Ludzie kiwnęli głową w zrozumieniu i nastała cisza. Mikasa jednak wstała z miejsca i udała się do drzwi.
-Mikasa stój! - powiedział Armin, łapiąc ją za ramię.
-Mikasa, lepiej tam nie idź. Kapral jest skłonny odciąć teraz komukolwiek głowę. -powiedziała Hange nieświadomie pocierając szyję.
-Naprawdę chciał to zrobić? -spytała Petra.
-Oj tak. Jest teraz w szale. Naprawdę, to nie jest najlepszy pomysł, by go choćby pocieszać. - po tych słowach usłyszeli upadek ciała i grzechot sprzętu. Po cichu grupa zebrała się pod drzwiami i podsłuchiwała, a Hange oglądała sytuacje znajdująca się tam, przez dziurkę od klucza. Kapral siedział na ziemi opierając się o skrystalizowane ciało. On sam trząsł się, z prawdopodobnie powstrzymywanego szlochu.
-Obiecałeś mi... -mówił. -Obiecałeś mi, że się nie przemienisz, ty cholerny bachorze! -krzyknął, a z jego gardła w końcu wyrwał się szloch. Słyszące to osoby rozszerzyły oczy w szoku. Płacz Kaprala był jak najbardziej wstrząsający i tylko u niego praktycznie nie możliwy.
-Pamię-tasz... J-jak obiecy-wałeś mi... Że jak t-to się wszys-tko skończy, to... to... To otworzymy herbaciarnię. Obiecałeś mi to...! Pamiętasz!? -kontynuował zanosząc się i szlochając - Mieliśmy razem... zamie-szkać. Tylko my... -Levi powoli się uspokajał - Obiecywałeś mi! - krzyknął - Błagam obudź się... Nie zostawiaj mnie tu samego.  -znowu upadek ciała. Tym razem Levi leżał, koło Erena, a jego ręce dotykały kryształu. Oddech mężczyzny uspokoił się. Levi zasnął.  Zoe odsunęła się i zakryła usta dłonią. Sama ledwie nie popłakała się z zaistniałej sytuacji. Otrząsła się i wstała.
-Gdyby ktoś jeszcze potrzebował dowodu, że Kapral ma uczucia. -powiedziała i spojrzała na Mikasę. Wraz z resztą odeszła od drzwi.

Trzy tygodnie później...

Do tego czasu Kapral Levi stał się zupełnym wrakiem człowieka. Jego maska znudzona jak zawsze była urozmaicona o ból i żal. Jego pedantyczność zniknęła bez śladu. Jedyne co zostało po nim, to chęć mordu na wszystkich Tytanach. Tym razem większa i silniejsza. Kiedy Levi pojawiał się, każdy Zwiadowca chował się i czekał, aż rzeźnia w wykonaniu Kaprala się skończy. I zazwyczaj tyle go widziano. Zaraz po skończeniu akcji, Levi zamyka się w pokoju Erena. Doszło do tego, że przeniesiono tam fotel Levi'a (nadal odmawia spania na łóżku), stolik i szafę, a koło pokoju wybudowano łazienkę.
-Witaj Eren, wróciłem. -powiedział Levi kiedy wszedł do pokoju. Jeager nadal był skrystalizowany. -Dzisiaj był atak Tytanów. Nie wiem ile zabiłem. Przy trzynastu przestałem liczyć. - głaskał czule kryształ. Pukanie do drzwi przerwało tą czynność.  Odsunął się od Erena
-Wejść. - rzucił. Do pokoju wpadła Hange
-Annie się obudziła! - powiedziała lekko zdyszana, co oznaczało, że biegła. Kapral odepchnął ją i szybkim krokiem szedł do miejsca gdzie była dziewczyna. "Zabiję ją, zabiję... To wszystko przez nią" - myślał, a na jego czole pojawiły się zmarszczki, przez co wyglądał naprawdę groźnie.
-Levi zatrzymaj się! - krzyknęła Zoe, wiedząc co może się stać. -Niech ktoś pomoże mi go zatrzymać! - Kapral dodarł do pokoju i otworzył drzwi z rozmachem, przez co trzasnęły o ścianę. Ludzie zbladli widząc grymas na twarzy Levi'a.
-Ty głupia dziewucho.- powiedział Levi złowrogo. Annie zbladła jeszcze bardziej. Szedł w jej stronę powoli. Nikt nie śmiał go zatrzymać. -Nie obchodzi mnie, dlaczego to zrobiłaś, ale zapłacisz za to! - wyciągnął miecz ze sprzętu trójwymiarowego, którego jeszcze nie zdjął. Zatrzymał ostrze milimetry przed jej twarzą, a grzywka którą miała dziewczyna została obcięta.
-Wprawiłaś nas w nie mały bałagan kretynko.- wywarczał -Erwinie, jeśli ta... dziewczyna będzie miała zostać zabita, to możesz mnie poprosić o czynienie tych... Honorów. -spojrzał z obrzydzeniem na dziewczynę.
-Trzy miesiące jej zajęło wybudzenie się, ona nie wie o co chodzi Levi. Nie wie, w jakiej jesteśmy sytuacji. -powiedział Erwin.
-Nie rozumiem... -odezwała się w końcu blondynka. Spojrzała pytająco na Hange.
-Eren trzy tygodnie temu, też skrystalizował swoje ciało. -powiedziała cicho, co było do niej nie podobne.
-Obudzi się niedługo. Jeśli on tego pragnie zapewne już niedługo. -zapewniła dziewczyna. Levi wyszedł.

Dzień później...

-Miałem Ci tego nie mówić Eren... -zaczął Kapral kiedy wrócił z badań Annie. - Ale ta twoja koleżanka, blondynka Annie się obudziła. Mówi, ze jeśli chcesz się wybudzić, to już niedługo Ci się uda. - lekki, histeryczny uśmiech zagościł na jego ustach.
-Chcesz to zrobić prawda!? -zapytał Kapral upadając na kryształ. -Prawda, że chcesz? -zapytał wpatrując się w jego twarz. Z oka, spłynęła, jedna, samotna łza, która spadła z policzka i spłynęła po krysztale.
-Kocham Cię, Eren, tak mocno Cię Kocham. - i wtem stało się coś dziwnego. Kryształ zaczął lekko świecić. Levi odsunął się. Na bryle, zaczęły się pojawiać pęknięcia z których buchała para. Kryształ rozpadł się na dwie części, uwalniając osobę tam uwięzioną. Słychać było grzmot, ale Levi zignorował go. Upadł na kolana i podniósł Erena.
-Eren, Eren, otwórz oczy... Błagam... - i za jego prośbą, Jaeger otworzył swoje piękne, szmaragdowe oczy.
-Kapralu... Levi...- Eren chudymi dłońmi ujął twarz Ackermana. Kapral pochylił się pocałował suche usta. Przytulił go mocno. Do pokoju wpadła Zoe.
-Usłyszałam grzmot, więc... EREN! Hurra! Obudziłeś się! Będę mogła przeprowadzić, więcej badań. -oczy błyszczały z podniecenia -Annie nie jest tak skora do współpracy, ale Ty zawsze byłeś! Idę po Erwina! -wybiegła z pokoju.
-Obiecałem. -zaczął Eren. -Że zamieszkamy razem, że otworzymy herbaciarnie. Obiecałem, a ja słowa dotrzymuje. Pamiętam wszystko co do mnie mówiłeś. Wszyściutko. -powiedział, a Kapral w odpowiedzi mocno go przytulił.
-Kocham Cię, Kapralu.
-Ja też Cię kocham, bachorze.

END




wtorek, 2 lutego 2016

Informacje! Ważne! Wejdź!

Ohayo~!
Wraz z Mirą, przyszliśmy tutaj z wiadomością, że założyliśmy FANPEJDŻA. I fajnie by było jakbyście na tego FANPAGE weszli, dali like i zaobserwowali. Wiemy, że niektórzy, uważają, że to za wcześnie, ale mamy inne blogi które tego potrzebują, więc dlaczego ten ma nie skorzystać?
Więc wejdźcie na FP klikając tu >>>KLIKNIJ TU<<< daj like i zaobserwuj. Co będzie na FANPEJDŻU? No cóż, będziemy tam publikować, fajne foteczki yaoi *lennyface*, info o rozdziałach, spojlery, kawałki rozdziałów i co najważniejsze będziemy mieć z wami kontakt.
Także zapraszamy na naszego FP.

Co za chamska reklama Ava...No wiem... Szzz

Pozdrawiają cieplutko
Ava i Mira :P

poniedziałek, 1 lutego 2016

Na powitanie Two-shot EreRi part. 1

Yo! Na powitanie lecimy z two-shotem.  Zapraszam.


CZĘŚĆ 1

-Jutro kolejna wyprawa. - stwierdził Eren. Siedział właśnie na kanapie opierając się o Levi'a. Obaj czytali książki. Nikt nie wiedział o ich romantycznej relacji. Każdy kto choćby spróbował się tak zachowywać wobec Kaprala skończył by martwy, ewentualnie bardzo pobity, a jego karą dodatkową zapewne było wysprzątanie całego miasta wokół muru Rose. To dużo. Bardzo dużo.
-Taak... I o z tym? - spytał starszy mężczyzna. Przestał na chwilę czytać i obserwował swojego kochanka. Byli ze sobą od niedawna, chociaż ciągnęło ich do siebie dosyć długo. Oh, mimo, że jeszcze sobie tego nie wyznali Levi strasznie kochał tego bachora. Był dla niego jak promyk słońca w czasie burzy. Ręce Erena zatrzęsły się. Obrócił się w stronę Ackermana.
-Boję się, że Ciebie stracę. - oczy które zawsze były obojętne, znudzone, zabłyszczały dziwnie nie do wykrycia dla Jaegera. Levi posunął się lekko w jego stronę i złożył delikatny pocałunek na jego ustach.
-Obiecuję. -kolejny pocałunek - że -kolejny - oboje -i kolejny - przeżyjemy. -zapewniał Kapral.
-Takich obietnic nie da się zawsze dotrzymać, Levi. Dobrze o tym wiesz. - mimo tego zdania, Eren uśmiechnął się lekko.
-Tsk... Baka. -stwierdził Ackerman. Obrócił się tak, że pół tytan leżał pod nim, a on zawisł między jego nogami.  Schylił się i połączył ich usta. Przejechał językiem po wardze młodszego chłopca, albo raczej już mężczyzny. Ten uchylił wargi i splatał języki w namiętnym tańcu o dominacje. Kapral chciał wykorzystać ta sytuację. Czuł, że chłopak jest już dość mocno pobudzony. Oderwał się od jego ust tylko po to by zaatakować szyję chłopca. Kąsał i ssał skórę, zostawiając czerwone ślady. Z ust szatyna wyrwał się pierwszy jęk. Eren był chyba zadziwiony tym faktem, bo zasłonił usta dłonią. Levi zdjął rękę z ust chłopaka i wyszeptał.
-Nie rób tak.  To normalna reakcja.
-Nigdy tego nie robiłem. - spąsowiał jeszcze bardziej.
-Zdaje sobie sprawę. Ale z pewnością w już poznałeś swoje reakcje. - powiedział pewny siebie.
-Ale j-ja n-nigdy. Pierwszy r-raz jestem w takim... stanie. - twarz Erena była tak czerwona, że chyba bardziej nie mogła być. Brunet zaprzestał na chwilę swoich działań. Pocałował kochanka w skroń i przygryzł płatek ucha. Jaeger znowu jęknął. Levi ssąc płatek ucha, jednocześnie rozpinał sobie koszulę. Zrzucił ją na ziemię i zajął się bluzką kochanka. Pomógł mu ją zdjąć. Ujrzawszy nagą klatkę piersiową Erena, od razu przyssał się do lewego sutka. Czując ten atak chłopak jęknął głośno i podciągną Kaprala do pocałunku.  Zdziwił się na taką namiętność ze strony chłopca, ale nie miał nic przeciwko. Odpiął spodnie Erena i zdjął wraz z bielizną. Eren ponownie spąsowiał. Jego erekcja stała  dumnie na baczność, a z czubka już sączył się przezroczysty płyn. Levi przesunął się w dół i patrząc wprost w szmaragdowe oczy, liznął jakby na spróbowanie żołądź. Chłopak krzyknął, a ktoś kto mógłby przechodzić koło pokoju Kaprala prawdopodobnie usłyszałby to. Kolejny raz liznął członek chłopca co wywołało kolejny jęk. Jaeger sapał głośno z podniecenia i prawdopodobnie Ackerman robił to samo. W końcu Kapral zdjął spodnie wraz z bokserkami uwalniając ogromnego członka. Spoglądał na reakcje Erena z błyskiem w oku. Odczuwał satysfakcje kiedy dostrzegł rozszerzone zielone oczy. Wziął palec do ust i obserwował spod przymkniętych powiek, jak Eren przełyka ślinę. Wyjął palca i dotknął nim wejścia Jaegera patrząc na niego z zapytaniem. Chłopak kiwną głową. Levi włożył palca i zaczął go rozciągać. Eren syknął.
-Na początku będzie boleć, ale potem przestanie. -zapewnił. Znowu kiwnięcie głową. Poruszał palcem, gdy trafił w "to" miejsce.
-AH! Le-vi... - zajęczał. Do pierwszego palca dołączył drugi, a potem trzeci. Eren wił się pod  nim jęcząc i sapiąc. Kapral splunął na swojego członka i rozsmarował ślinę po całej długości. Nabił go na kochanka i powoli wsunął. Eren był tak kurewsko ciasny, że nie powstrzymał jęku. Zaczął się powoli poruszać, kiedy jednak dołączyły biodra Erena ich rytm stał się szybki.
-L-levi... -jęknął. Obydwaj na zmianę jęczeli swoje imię. Eren krzyknął, gdy szczytował, a zaciskające się mięśnie na członku Kaprala, spowodowały u niego tą samą reakcję. Levi leżał zmęczony na swoim kochanku. Odpoczywali. Ackerman dopiero później spostrzegł, że pół-tytan zasnął. Podniósł Erena i położył na łóżku kładąc się obok. Zasnął.
Obudzili się rano. Wzięli razem prysznic i wyszli na śniadanie. Eren wraz z Levi'em mieli wrażenie, ze Hanga przypatruje im się dziwnie. Nagle powiedziała.
-Wczoraj słyszałam od dzieciaków kawał. Był taki kiepski, że myślałam, że się popłaczę ze śmiechu. Chcecie usłyszeć? -zapytała. Nikt nie odpowiedział. Po dłuższej chwili ktoś się odezwał.
-Hmm. No Hanga spróbuj nas rozbawić. -powiedział Levi z tą swoją obojętnością i znudzeniem wypisanym na twarzy.
-No więc. Jak nazywa się latający kot? - zapytała. Levi uniósł brew w niemym zapytaniu. -Kotlecik! - wybuchła śmiechem. Osoby które słyszały żart, parsknęły, a Kapral przyglądał patrzał na nią z politowaniem. Obrócił głowę w bok, kontemplując ścianę, i uśmiechnął się lekko. Ludzie popatrzyli na niego z szokiem, a na Zoe z podziwem, że udało jej się rozśmieszyć Kaprala Levi'a.  Eren uśmiechał się delikatnie w jego stronę.
-No... Za niedługo wyruszamy. -stwierdził Eld Jinn. Kiedy wstali od stołu Levi przytulił Erena. Co ponownie zszokowało Zwiadowców. "Nie wiedziałam, że są oni tak blisko." - pomyślała lekko zdenerwowana Mikasa. Ackerman spojrzał z powagą w oczy Jaegera.
-Obiecaj mi, że nie zginiesz i nie stracisz kontroli.- Eren kiwnął głową. I wtedy stało się coś. Na co wszyscy sapnęli, a parę osób zasłabło. Kapral. Ten Kapral Rivaille pocałował tego Erena Jaegera pół-tytana.
-Nie musiałeś tak przy wszystkich. -wyszeptał zaczerwieniony Eren.
-Tsk... Kocham Cię. - szepnął. Eren spojrzał na niego ze łzami w oczach. Przytulił mocna Kaprala i odszepnął.
-Ja też. Tak bardzo.
-Haha! Wiedziałam! - przerwała tą ciszę Hanga. -Wczoraj przechodząc obok twojego pokoju słyszałam dziwne dźwięki! Myślałam, że znów katujesz Erena. A wy co tak się gapicie!?  Ja rozumiem, że pokaz miłości w wykonaniu Kaprala jest... - i tu ucichła widząc mordercze spojrzenie zainteresowanego, które mówiło "Będziesz sprzątać do końca życia." A co robił Eren. Eren śmiał się, klęcząc na ziemi.

KONIEC CZĘŚCI 1

Witajcie!

Witam wszystkich!
Cywilów,
Kadetów,
Straż Graniczną,
Zwiadowców,
Żandamerię,
Tytanów!


Wszystkich!
Z nie wyjaśnionych przyczyn wasze zbłąkane duszyczki przyszły do nas :3
Na blogu, zapewne, będą się pojawiać fanfictiony  EreRi z SnK i/lub kiedyś MikaYuu z OnS :)
Czy mam jakieś ostrzeżenia? Jak można zauważyć będzie tutaj yaoi. Dodatkowo, prawdopodobnie pogwałcenie kanonu i charakteru postaci. I coś czego się najbardziej boimy pojawi się postać OC, która, no, cóż, będzie miała dużo do powiedzenia w opowiadaniu i będzie bohaterem głównym.

Mamy nadzieje, że nie opuścicie nas zbyt szybko i cóż, do za niedługo.




Pozdrawiamy
Ava i Mira